W 2018 roku mija 100 lat od śmierci Bronisława Piłsudskiego, patrioty, zesłańca, badacza, etnografa . Prezentujemy dwie publikacje ukazujące jego osobę i dokonania naukowe.
Starszy brat Józefa Piłsudskiego pozostaje w historycznym niebycie, choć jego dorobek naukowy i udział w dziele odzyskania niepodległości jest znaczny.
Pierwszy tekst stanowi rodzaj biografii i został napisany przez Andrzeja Mellera, pisarza, podróżnika i dziennikarza dla onet.pl i nosi tytuł „Są miejsca poza Polską, gdzie nazwisko „Piłsudski” jest do dziś legendarne”.
Drugi tekst jest zapisem rozmowy Katarzyny Zając-Malarowskiej z prawnuczką Józefa Piłsudskiego Danutą Onyszkiewicz. Wywiad powstał dla portalu wp.pl i nosi tytuł „Brat Piłsudskiego popełnił samobójstwo. Jego wnuk jest Japończykiem”. Danuta Onyszkiewicz ukończyła antropologię i zainteresowała się dorobkiem naukowym brata swojego prapradziadka. Razem z Joanną Baranowską, japonistką i Michałem Jakubowskim, ekspertem nowych mediów, przygotowują grę internetową o Bronisławie Piłsudskim.
Pradziadkowie: Józef Piłsudski i Aleksandra Piłsudska
Dziadkowie: Jadwiga Piłsudska-Jaraczewska i Andrzej Jaraczewski
Rodzice: Joanna Jaraczewska i Janusz Onyszkiewicz
Danuta Onyszkiewicz i rodzeństwo
Danuta Onyszkiewicz prowadzi stronę sladamibronka.com
gdzie można obejrzeć krótki film o realizowanym projekcie
oraz film „Orzeł i Chryzantema” w reżyserii Jacka Wana o dziadku Bronisławie Piłsudskim oczami wnuka Kazuyasu Kimury (ostatni potomek Bronisława Piłsudskiego w linii męskiej)
i film TVP o Bronisławie Piłsudskim i jego dokonaniach w reżyserii Waldemara Czechowskiego.
Andrzej Meller
„Są miejsca poza Polską, gdzie nazwisko „Piłsudski” jest do dziś legendarne”
Piłsudski jest uznanym bohaterem narodowym na rosyjskim Sachalinie oraz na japońskiej wyspie Hokkaido. Jego gwiazda od wielu dziesiątek lat nieprzerwanie błyszczy także w międzynarodowym środowisku naukowym. Stało się tak jednak nie za sprawą Józefa – marszałka polskiej niepodległości, a dzięki jego o rok starszemu bratu – Bronisławowi, który zesłany na katorgę na Daleki Wschód, stał się na miejscu wybitnym etnografem, twórcą słowników wymierających ludów Północno-Wschodniej Azji.
Niezwykle barwna historia życia Bronisława Piłsudskiego nie doczekała się w Polsce żadnej książkowej biografii ani filmu fabularnego i w ogóle postać ta jest u nas mało znana. W Japonii o wielkim polskim naukowcu (piszącym po rosyjsku) dzieci uczą się w szkołach, a po angielsku, rosyjsku i japońsku wydano w sumie kilka tysięcy stron jego prac…
Dzieciństwo i młodość Bronisława Piłsudskiego
Bronisław Piotr Piłsudski urodził się 21 października 1866 r. w żmudzkim dworze Zułowie, należącym do jego matki, Marii Piłsudskiej z Billewiczów i ojca, Józefa Wincentego Piłsudskiego. Oprócz sławnego później Józefa miał jeszcze trzech braci: Adama, Jana i Kazimierza. Bronisław spędził w Zułowie siedem pierwszych lat swojego życia. W 1874 r. dom i wszystkie zabudowania doszczętnie spłonęły i rodzina musiała przenieść się do Wilna, gdzie Józef Wincenty Piłsudski prowadził między innymi firmę dorożkarską.
W czasie nauki w wileńskim gimnazjum Bronisław, obok Józefa był jednym z założycieli kółka samokształceniowego „Spójni”. Jego członkowie czytali zakazaną literaturę polską, dzieła filozofów i myślicieli. Spotkania patriotycznie nastawionej młodzieży wywołały niepokój władz. Do „Spójni” przeniknęli konfidenci tajnej carskiej policji – ochrany. Władze zakazały działalności kółka „Spójnia” i nałożyły surowe kary finansowe na jego założycieli. Piłsudski, który miał szerokie kontakty wśród wileńskiej młodzieży i był duszą tego przedsięwzięcia, został relegowany z gimnazjum. W 1884 roku zmarła matka Piłsudskich, a dwa lata później Piłsudski postanowił kontynuować naukę w stolicy Imperium Romanowów.
W 1886 r., po egzaminie na bakałarza, Bronisław Piłsudski rozpoczął studia prawnicze na elitarnym Uniwersytecie Państwowym w Petersburgu. Ta założona jeszcze przez Piotra Wielkiego uczelnia była w drugiej połowie XIX w. jedną z najbardziej prestiżowych kuźni kadr w całym Imperium Rosyjskim. Wśród studentów uniwersytetu było sporo Polaków, którzy mimo pozorów lojalności w stosunku do caratu, także i tu zakładali nielegalne stowarzyszenia studenckie pomagające edukować, kształtować i wychowywać młodzież w duchu niepodległościowym. Nie wiadomo, czy podobnie jak w Wilnie Bronisław należał do jednej z tych organizacji. Wiadomo jednak na pewno, że już na pierwszym roku poznał Aleksandra Uljanowa, starszego brata Włodzimierza Lenina, który wciągnął młodego Polaka w działalność stowarzyszenia „Wola ludu” (Народная воля), dążącego do obalenia caratu. Aleksander Uljanow był jednym z organizatorów zamachu na „cesarza Rosji, króla Polski i wielkiego księcia Finlandii” – Aleksandra III, a spisek rykoszetem odbił się także na obu braciach Piłsudskich.
Bronisław, podobnie jak wielu pozostałych studentów z otoczenia Uljanowa i jego frakcji terrorystycznej Narodnej Woli został aresztowany w marcu 1887 roku i skazany na karę śmierci, którą potem kosztem bardzo wysokich kar pieniężnych zamieniono na 15 lat ciężkich prac i zsyłkę na Sachalin. Józef, który nieświadomie pomógł zamachowcom, będąc m.in. przewodnikiem po Wilnie jednego z nich, próbującego zdobyć truciznę niezbędną do zabicia cara, był wyłączony z głównego procesu, ale i tak został zesłany na pięć lat na Syberię. Uljanow wraz z kilkoma wspólnikami został powieszony 8 maja 1887 roku.
Piłsudski na Sachalinie
8 czerwca, w trzy miesiące po aresztowaniu 21-letni Bronisław Piłsudski wsiadł na pokład statku „Niżnyj Nowgorod” i po dwumiesięcznym rejsie dotarł na Sachalin. Tak rozpoczęła się jego wieloletnia odyseja.
Odizolowany Sachalin był kolonią karną dla najgroźniejszych przestępców i to zarówno dla zwykłych kryminalistów, jak i politycznych przeciwników caratu. Wśród zesłańców miał opinię piekła. W porównaniu z Syberią jest tu cieplej, zimą temperatura spada „tylko” do minus 20, 30 stopni, za to śniegu jest więcej – sięga czasem aż do drugiego piętra.
Początkowo Piłsudskiego osadzono we wsi Rykowskoje, gdzie pracował przy wyrębie lasu. Jednak fizyczna harówka nie trwała długo. Na wyspie brakowało wykształconych ludzi i władze szybko dostrzegły znającego świetnie rosyjski niedoszłego prawnika. Z katorżniczej pracy przy wyrębie lasu został przeniesiony do kancelarii policyjnej, gdzie wypełniał dokumenty kolonii karnej. Wkrótce zyskał sobie sympatię i zaufanie strażników. Dzięki temu mógł zamieszkać w pobliskiej osadzie i dorabiać jako nauczyciel.
Piłsudski zaczął krążyć po okolicy i zdał sobie sprawę, że obok wsi mieszkają autochtoniczni Gilakowie, zwani przez Rosjan Niwchami – lud, o którego obyczajach Europejczycy nie mieli w ogóle pojęcia. Młody zesłaniec zaczął zapisywać ich zwyczaje, folklor i obrzędy, a początkowe zainteresowanie przerodziło się w fascynację.
Piłsudski znany był ze swojej magnetycznej osobowości. Ludzie lgnęli do niego, a władze nie wtrącały się do jego pracy badawczej, ale wręcz mu pomagały. Mimo że oficjalnie Piłsudski pozostawał skazańcem, zaczęto go traktować jak naukowca, któremu należało pomagać w cennej pracy nad ludnością tubylczą. W dwa lata po przyjeździe na Sachalin stał się osobą powszechnie cenioną zarówno wśród rosyjskiej, jak i polskiej śmietanki towarzyskiej piekielnej wyspy. Wkrótce biuro gubernatora Sachalina zaczęło mu zlecać różne prace kulturoznawcze, ale także badania meteorologiczne.
W 1889 roku Piłsudski napisał pracę o klimacie wyspy. Uznano ją za na tyle dobrą i wartościową z punktu widzenia metodologii naukowej, że wkrótce poproszono polskiego zesłańca o zbudowanie bardzo nowoczesnej, jak na tamte czasy, stacji meteorologicznej w południowej części Sachalina. Na zlecenie gubernatora przygotował także obszerne studium na temat sachalińskich Niwchów, które później zostało opublikowane w czasopiśmie „Żiwaja starina”. Z czasem zjednał sobie władze na tyle, że gubernator zapewnił mu dużą swobodę przemieszczania się po okolicy, a z czasem po całej wyspie, jako osobie realizującej zlecenia naukowe Carskiej Akademii Nauk.
W jednym z artykułów pisał, że pociągało go obcowanie z tubylcami, gdyż było to „jedyne na całej wyspie środowisko moralnie niezepsute […] Zbliżyłem się do tych ludzi wymierających, leczyłem ich, szczepiłem na ospę, uczyłem czytać i pisać, byłem tłumaczem i orędownikiem wobec władzy. Uznanie ich pozyskałem całkowite i zostałem przyjęty na członka jednego rodu”. To pozwoliło mu na zgłębianie ich kultury. Głównym polem zainteresowań Piłsudskiego była medycyna, szamanizm i kult niedźwiedzia, ale także lingwistyka, folklor i antropologia. Na zlecenie gubernatora przygotował projekt zasad dotyczących ochrony języka i kultury Ajnów, który miał ich chronić przed akulturacją i depopulacją. Chciał ochronić Ajnów, Niwchów i Oroków przed zgubnymi skutkami rosyjskiej kolonizacji Sachalinu. Opracował słownik ajneńsko-rosyjski liczący około 10 tysięcy słów, a także liczący dwa tysiące słów słownik rosyjsko-gilacki.
W tym samym czasie poznał innego skazańca – wybitnego etnografa Lwa Jakowiewicza Szterberga, który podobnie jak sam Bronisław został skazany za działalność polityczną w „Narodnej Woli”. Starszy o kilka lat i świetnie wykształcony Szternberg stał się dla Polaka mistrzem i w ciągu kilku lat przekazał mu swoją wiedzę na temat metodologii badań etnograficznych.
Ślub i życie w Ajnuskiej osadzie
W 1887 roku, po 10 latach zsyłki, Bronisław Piłsudski został zwolniony z odbywania reszty kary. Osiedlił się w Ajnuskiej osadzie Ai na południu wyspy i tam poślubił krewną ajnuskiego wodza Kimury Bafunke o imieniu Shinhinchou. Owocem tego związku był syn Sukezo i córka Kyou. Niewiele osób w Polsce ma świadomość, że potomkowie rodziny Piłsudskich po mieczu, w tym stryjeczne wnuki marszałka Józefa Piłsudskiego, żyją do dzisiaj w Japonii, gdzie znaleźli się w wyniku zawirowań rosyjsko-japońskich z początku XX wieku. Na samej wyspie co do potomstwa i romansów polskiego uczonego krążą legendy.
– Piłsudski był kochliwy – mówiła mi w 2003 roku Pani Galina Pietrowna Lok, niwchijska etnografka z sachalińskiego miasteczka Nogliki. Dzięki jej wskazówkom z niemałym trudem, ale odnalazłem kolejną wnuczkę Piłsudskiego, Panią Zoję Kun Tajgan, która – wtedy już starowinka – żyła w wiosce Wjeni nad morzem Ochockim na północy Sachalina.
– Moja mama była ajneńską szamanką – opowiadała mi na początku XXI wieku wnuczka polskiego zesłańca – Piłsudskiemu urodziła bliźniaki, ale jedno dziecko umarło. Pochowali je jak niedźwiedzia, na siedząco, z psami i długo przynosili na mogiłę jedzenie. Została tylko moja mama, Waj. Umarła, gdy miałam 12 lat. Później wychowywał mnie wuj.
Gdy tak zajadaliśmy w skromnej chatynce czerwony kawior z gorbuszy, nieznana zupełnie w Polsce pani Piłsudska pokazywała mi wtedy zdjęcia i artykuły o sobie i dziadku wycięte z japońskiej prasy…
W 1904 roku Piłsudski wraz z innym byłym zesłańcem, polskim pisarzem i podróżnikiem, Wacławem Sieroszewskim udał się na japońską wyspę Hokkaido, by kontynuować prace badawcze nad Ajnami. Wyprawa została sfinansowana przez Rosyjskie Towarzystwo Geograficzne. Polacy przywieźli ze sobą sprowadzony ze Stanów Zjednoczonych najnowocześniejszy wówczas fonogram Thomasa Edisona, za pomocą którego nagrali na 100 woskowych wałkach rozmowy i śpiewy ludności tubylczej. Woskowe cylindry po wielu latach zostały odnalezione na jakimś strychu w Krakowie.
W latach 80. XX wieku naukowiec z Uniwersytetu Adama Mickiewicza zawiózł je do Japonii, gdzie dzięki specjalnym urządzeniom laserowym wyprodukowanym przez firmę Sony, po prawie 100 latach udało się odtworzyć nagrania wykonane przez Piłsudskiego i Sieroszewskiego. Z badań na Hokkaido zostało także około 300 wspaniałych zdjęć autorstwa Piłsudskiego.
Powrót do Polski
W 1905 roku, w wyniku wojny japońsko-rosyjskiej, Sachalin dostał się pod okupację japońską. Dla Piłsudskiego nadarzyła się okazja, aby wyjechać do Japonii i zwyczajnie uciec z miejsca przymusowego osiedlenia. Po 18 latach zsyłki, Bronisław Piłsudski mógł wrócić przez Japonię i Stany Zjednoczone
do Krakowa w zaborze austriackim. Tu, jako zbieg, był dla Rosjan nieosiągalny. Wyjeżdżając z Sachalinu, Piłsudski był świadom, że być może nigdy nie zobaczy już swojej ajneńskiej rodziny, a pozostawiona w taki sposób żona, wedle ajneńskich tradycji, zostanie okryta hańbą. Nie miał jednak wyjścia. Być może jeśli by został na wyspie z rodziną, jego losy potoczyłyby się pomyślnie?
Po powrocie do Polski osiadł w Zakopanem, gdzie zajął się badaniami naszych górali. Mimo tego, że był już wtedy powszechnie szanowanym uczonym, to nie miał żadnych uznawanych w środowisku uniwersyteckim tytułów naukowych. Bez przerwy borykał się z problemami finansowymi. W 1917 roku wyjechał do Szwajcarii, gdzie włączył się w działalność polskich środowisk niepodległościowych. Nie dane mu jednak było doczekać polskiej niepodległości. Pod koniec roku wyjechał do Paryża na cykl wykładów o Ajnach i tu nad brzegiem Sekwany wyłowiono jego ciało 17 maja 1918 roku. Przyczyny śmierci Bronisława Piłsudskiego nie są znane, choć wielu dopatrywało się w utonięciu samobójstwa naukowca dręczonego jakoby depresją. Jednak przyjaciele Piłsudskiego nie wierzyli w to, że odebrał sobie życie. Miał podobno ogromne plany na przyszłość.
Istnieje teoria, że polski badacz chorował na kiłę, którą zaraziła go ajneńska żona. Choroba ta, endemiczna i powszechna wśród ludów Syberii i Dalekiego Wschodu, dla Europejczyka miała być znacznie groźniejsza. Podobno Piłsudski miewał napady podobne do padaczkowych i mógł po prostu w sposób niekontrolowany spaść z mostu do rzeki.
Wywiad Katarzyny Zając-Malarowskiej z prawnuczką Józefa Piłsudskiego Danutą Onyszkiewicz.
„Brat Piłsudskiego popełnił samobójstwo. Jego wnuk jest Japończykiem”.
Bronisław odebrał sobie życie zanim jego młodszy brat wyzwolił Polskę. Był totalnym przeciwieństwem Józefa. Nigdy nie wziął szabli do ręki – mówi Danuta Onyszkiewicz, prawnuczka marszałka.
Katarzyna Zając-Malarowska: Pradziadek byłby zazdrosny, że zamiast o nim rozmawiamy o jego starszym bracie?
Danuta Onyszkiewicz: W rodzinie mówiło się, że Józef nie był specjalnie zazdrosnym człowiekiem. Poza tym część mojej rodziny zawodowo zajmuje się promowaniem jego osoby, tworzy muzeum w Sulejówku. O Bronisławie niewiele wiadomo.
W Japonii żyje 66-letni wnuk Bronisława Piłsudskiego, Kazuyasu Kimura. Jest ostatnim męskim potomkiem rodziny Piłsudskich, ale nie nosi nazwiska dziadka.
W linii męskiej rzeczywiście tylko on mógłby się nazywać Piłsudski, gdyby chciał. Ale już syn Bronisława, Sukezo, nie nosił nazwiska ojca. Uważali, że Bronisław uciekł. Podobno żona Bronisława, Chuhsamma, tak za nim płakała, że oślepła… Prawie o nim nie rozmawiali. Poza tym Ajnowie nie posiadali nazwisk. Dopiero Japończycy im je dali, gdy wkroczyli z wojskiem na Sachalin. Potem przesiedlili większość Ajnów na japońską wyspę Hokkaido. Rodzinę Bronisława nazwano Kimura, co oznacza „wioska drzew”.
Kiedy pierwszy raz usłyszałaś o starszym bracie Józefa?
W 1999 roku, miałam wtedy 11 lat. Dokładnie to pamiętam, bo w Krakowie po raz pierwszy zorganizowano konferencję dotyczącą dorobku Bronisława. Do Polski specjalnie na tę okazję przyjechał Kazuyasu Kimura. Wiedzieliśmy, że mamy rodzinę w Japonii, ale nie utrzymywaliśmy żadnych kontaktów.
Twój ojciec, Janusz Onyszkiewicz, chyba wiedział o japońskiej rodzinie już w latach 80.?
Wszystko zaczęło się w czasach „Solidarności”. Do Polski przyjeżdżali wówczas dziennikarze z całego świata, w tym z Japonii. Jeden z nich powiedział tacie, że w Japonii żyje wnuk Bronisława Piłsudskiego. Ojciec się zaciekawił, ale wtedy miał dużo innych spraw na głowie. Ta informacja pozostała rodzinną ciekawostką.
Jak w takim razie wyglądało wasze spotkanie w 1999 roku?
Kazuyasu przyjechał ze swoją najstarszą córką Kanako, miała 14 lat. Nie znali angielskiego, a my japońskiego. Tłumacze próbowali pomóc, ale kontakt był utrudniony. Dzisiaj wygląda to zupełnie inaczej. Łączą nas ciepłe, rodzinne relacje. Wysyłamy sobie zdjęcia naszych dzieci. Kilka lat temu Kanako przyjechała na ślub mojej starszej siostry. Moi rodzice i siostry już odwiedziły rodzinę w Japonii. Ja dopiero się tam wybieram.
W waszej rodzinie mówiło się o Bronisławie?
To była tajemnicza postać, nikt nie znał szczegółów jego życia. O Józefie wiedziałam oczywiście od zawsze. Pamiętam jak rodzice opowiadali, że historia Bronisława to polska wersja bajki o Pocahontas, gdy piękny John Smith przyjechał do „dzikiego” kraju i poznał tamtejszą kobietę. Jednak losy Bronisława nie mają nic wspólnego z bajką Disneya. Był przecież katorżnikiem zesłanym na Sachalin za próbę zamachu na cara Aleksandra III.
Na zesłaniu spędził 19 lat. Jak zaczyna się ta historia?
Bronisław, mój „pradziado-stryj”, urodził się w Zułowie na Litwie, tak jak Józef. Potem całą rodziną przeprowadzili się do Wilna, gdzie razem z Józefem założyli kółko samokształceniowe „Spójnia”. Czytali zakazaną literaturę polską. W końcu władze carskie zakazały spotkań, a Bronisława wyrzucono ze szkoły. Przeprowadził się do Petersburga, tam zdał maturę, a potem na studia prawnicze.
Na pierwszym roku poznał ciekawych znajomych. Jednym z nich był Aleksander Uljanow, starszy brat Lenina. Przygotowywali zamach na cara Aleksandra III. Józef też maczał w tym palce. Znam trzy wersje tej historii. Jedna mówi, że Bronisław tylko rozdawał ulotki, druga, że przygotowywał bombę, inna, że był przewodnikiem konspiratorów. Wszystkich aresztowano. Józefa skazano na pięć lat zesłania, Bronisława na karę śmierci. Brata Lenina powieszono razem z pięcioma innymi członkami tej grupy w Twierdzy Pietropawłowskiej. Bronisław prawdopodobnie dzięki wstawiennictwu swojego ojca został „ułaskawiony” i zesłany na 15 lat katorżniczej pracy na Sachalinie. Miał wtedy 21 lat.
Był rok 1887. Kolej Transsyberyjska dopiero była w planach. Jak go przetransportowano na Sachalin?
Można było się tam dostać jedynie przez morze. Bronisław jako więzień popłynął z Odessy do Stambułu, potem przez Port Said, Morze Czerwone, Aden w Jemenie, Colombo na Sri Lance, Nagasaki, Władywostok aż do Aleksandrowska na Sachalinie. Podróż zajęła około dwóch miesięcy. Przez ten czas więźniowie nie mogli zejść na ląd, widzieli go jedynie przez małe okienka, bo znajdowali się pod pokładem. Nad nimi płynęli ludzie wolni, urzędnicy. Zesłańcy słyszeli dochodzącą stamtąd muzykę, czuli zapach dobrego jedzenia.
Bronisław kontaktował się wtedy z rodziną?
Napisał trzy listy do swojego ojca: pierwszy z Petersburga, kolejny z Morza Śródziemnego, ostatni z Singapuru. Pisał, że żałuje swojego czynu, ale akceptuje swój los. Opisywał, że wszyscy wymiotują na statku, woda ciągle wlewa się pod pokład tak, że omal w niej pływają, a upał jest nie do zniesienia, bo płynęli latem. Wszystko było zawszone, po ubraniach skakały pchły. Przez dwa miesiące musieli leżeć w kajdanach, bo nie było miejsca, żeby się ruszyć. Urozmaiceniem były pory jedzenia. Razem z nim płynęło 500 katorżników, w tym mordercy, gwałciciele i złodzieje. Dla wykształconego 21-latka musiał to być szok.
Wspominał w listach o Józefie?
Napisał, że Józef „przeznaczony jest do większych rzeczy”, a jemu pozostaje pogodzić się z losem. Cieszył się, że młodszy brat dostał mniejszą karę, bo lepiej radził sobie w „wielkim społeczeństwie”. Sam dostał gorszą karę. Dotarł na Sachalin.
Wiadomo, że pracował fizycznie, ale szybko „awansował”.
Na początku przydzielono go do wyrębu drzew, pracował jako cieśla. Gdy zauważono, że był wykształcony, zatrudniono go w kancelarii więziennej, gdzie zajmował się administracją. Poza tym uczył tamtejsze dzieci języka rosyjskiego, podstaw matematyki, czytania. Dzięki temu miał większą swobodę: dostał przydziałowy domek przy więzieniu, mógł prowadzić badania meteorologiczne i botaniczne. Po dwóch latach zesłania poznał rosyjskiego antropologa Lwa Sternberga, też katorżnika, który zainspirował go do prowadzenia „dzienniczka sachalińskiego”. Bronisław po pracy spisywał bajki, legendy i obrzędy Giliaków – miejscowego ludu. Po jakimś czasie spotkał lud Ajnów na południowym Sachalinie. Ajnowie charakteryzują się bujnym owłosieniem, co odróżnia ich od Japończyków, którzy traktowali ich jak dzikich, brudnych ludzi. Bronisław podchodził do nich po ludzku. Nauczył się ich języka, stworzył słowniki, budował szkoły.
W końcu został okrzyknięty „królem Ajnów”.
Przez to, że występował w imieniu Ajnów w różnych sprawach do lokalnych rosyjskich władz. Gdy Rosjanie zakazali Ajnom łowić ryby, zaczęli głodować. Bronisław pokazał im jak sadzić ziemniaki, solić ryby, uprawiać pole. Wszystko spisywał, robił zdjęcia, ich rozmowy nagrywał na wałki woskowe i cynowe, ciekawił się…
… i zakochał.
Zgadza się. Ale w ceremonii ślubnej ale nie było nic romantycznego. W każdym razie nie w naszym Europejskim znaczeniu. Ślub polegał na tym, że Bronisław spojrzał na żonę i wspólnie zjedli obiad. Jego żona była Ajnuską. Bronisław poznał ją, gdy po 10 latach zsyłki zwolniono go z odbywania reszty kary.
Dlaczego nie wrócił wtedy do kraju?
Bo dostał przymus osiedlenia się na Dalekim Wschodzie. Nie miał pieniędzy na podróże. Zatrzymał się w domu wodza wioski Bafunke. I tam poznał Chuhsammę, krewną wodza. Uczyła go języka ajnuskiego. Po roku wzięli ślub, który, jak już mówiłam, nie był zbyt romantyczny. Urodziło im się dwoje dzieci. Syn i córka. Córki nigdy nie zobaczył.
Dlaczego?
Ta historia związana jest z Wacławem Sieroszewskim. W 1903 roku Sieroszewski dostał nakaz przeprowadzenia badań nad Ajnami na Hokkaido. Powiedział, że się zgodzi pod warunkiem, że będzie mu pomagać Bronisław Piłsudski. Sieroszewski czekał na niego pięć miesięcy na Hokkaido, bo było sporo problemów ze sprowadzeniem Bronisława na wyspę, w końcu był więźniem. Gdy już przyjechał, posługiwali się najnowocześniejszym wówczas sprzętem ściąganym ze Stanów Zjednoczonych – kamerami filmowymi, aparatami fotograficznymi i, co najciekawsze, fonogramem Thomasa Edisona, za pomocą którego nagrali na woskowych i cynowych wałkach rozmowy i śpiewy Ajnów.
W trakcie ich badań wybuchła wojna rosyjsko-japońska. Z obawy, że mogą zostać uznani za rosyjskich szpiegów, musieli szybko zwijać się z wyspy. Bronisław wrócił na chwilę na Sachalin do rodziny. Jego żona ponownie zaszła w ciążę, a on zdecydował, że nielegalnie opuści Daleki Wschód. Chciał zabrać ze sobą żonę i syna, ubiegał się o to, ale rodzina żony nie pozwoliła jej opuścić wioski. Nawet Józef starał się o przewiezienie rodziny brata do Polski.
W końcu wyjechał sam.
Wiem, że dzisiaj to nie do pomyślenia, że zostawił dziecko i żonę w ciąży. Ale możliwe, że Chuhsamma nie odnalazłaby się w Europie. Pamiętajmy, że wtedy ludzi odmiennych kulturowo „zatrudniano“ przy wystawach w muzeach etnograficznych. Traktowano ich jak okazy w zoo. Poza tym żona Bronisława miała tatuaże na rękach i ustach, co było uznawane za barbarzyństwo. Bronisław nigdy więcej nie zobaczył rodziny. Chuhsamma zmarła w wieku 50-kilku lat.
O jego drodze powrotnej do Polski niewiele wiadomo.
To najbardziej tajemniczy okres. Wiemy, że w Japonii wsiadł na statek do Seattle. W Stanach poznał etnologa Charles’a Gabriela Seligmana. Sprzedał parę ajnuskich rzeczy. Po paru miesiącach wypłynął z Nowego Jorku do Londynu, stamtąd udał się do Paryża, następnie do Polski. Zatrzymał się w Zakopanem i prowadził badania na Podhalu.
Jak odnajdywał się w nowej rzeczywistości?
Nie do końca dobrze. Problem polegał na tym, że był ekspertem z 19-letnim doświadczeniem, ale nie ukończył żadnego uniwersytetu. Proponowano mu pracę na Uniwersytecie Jagiellońskim i Sorbonie, ale jak się okazywało, że nie ma dyplomu, odmawiano mu. Zapisał się nawet na uniwersytet w Szwajcarii jako wolny słuchacz, ale szybko zrezygnował. Był jednym z inicjatorów Muzeum Tatrzańskiego im. Tytusa Chałubińskiego, „Rocznika Podhalańskiego”, a razem ze Stanisławem Witkiewiczem stworzyli tak zwany styl zakopiański.
Wtedy poznał Bronisława Malinowskiego?
Tak, wówczas w Zakopanem spotykała się śmietanka inteligencka. To było jeszcze przed wyjazdem Malinowskiego na Wyspy Triobriandzkie. Sporo rozmawiali. Wielka teoria Malinowskiego dotycząca badań terenowych bazowała również na doświadczeniach badawczych Bronisława.
Są na to dowody?
Są podobieństwa. Malinowski uważał, że badania terenowe powinny trwać minimum dwa lata: rok trwa nauka języka i wdrożenie się w kulturę, a drugi jest badaniem terenowym. A co miał powiedzieć Bronisław, który badał tamtejsze ludy przez 19 lat? Podobnie było z Franzem Boasem, pionierem światowej antropologii. Korespondował z moim stryjecznym dziadkiem. Jak zobaczyłam skany ich listów, to szczęka mi opadła. Bronisław dzielił się wiedzą o szamanizmie i medycynie naturalnej z Boasem. Historia Bronisława przypomina mi trochę postać Foresta Gumpa, który spotykał na swojej drodze niesamowitych i znanych ludzi, a nikt go nie zapamiętywał.
W Polsce ponownie się zakochał.
Po powrocie do Europy skontaktował się z Marią Żarnowską, sympatią z młodości. Narodziło się między nimi uczucie. Nazywali się mężem i żoną. Problem polegał na tym, że ona była w separacji. A on przecież zostawił żonę. Budzili kontrowersje. Maria niedługo zachorowała na raka piersi, zmarła w Petersburgu w 1914 roku. To był kolejny cios dla Bronisława.
Józef mu pomagał?
Jak tylko mógł. Mieszkali przez pewien czas razem w Krakowie przy ul. Topolowej 16. Jest tam teraz piękna tablica z napisem „Tu mieszkał Józef Piłsudski”. Pomagał Józefowi w pracy niepodległościowej, jeździł po Europie, rozmawiał z ludźmi. Ale był totalnym przeciwieństwem Józefa: spokojny i skoncentrowany. Nigdy nie wziął szabli do ręki. Jego bronią była rozmowa.
A Józef, jaki był?
O Józefie już dużo wiemy. Zostawmy go w spokoju. Niech inni się nim zajmują.
Ile jest prawdy w plotkach na temat zdrowia Bronisława?
Analizując jego listy i dokumenty można dziś stwierdzić, że Bronisław cierpiał na depresję, zespół stresu pourazowego i cukrzycę. Pod koniec życia prześladowały go manie. Pukał w nocy do mieszkań sąsiadów, budził ich i mówił, że musi wrócić na Sachalin, żeby pomóc Ajnom. Był traktowany jak dziwak. Wskoczył do Sekwany w maju 1918 roku. Nie doczekał wolnej Polski. Ciało zidentyfikowano dopiero tydzień po śmierci. Pochowano go na cmentarzu w Paryżu, za drzewem, na uboczu.
Poszłaś w jego ślady, skończyłaś etnografię. To on cię zainspirował?
To był zbieg okoliczności. Po liceum wyjechałam na rok do Australii. Podróżowałam, robiłam kurs fotografii. Po powrocie zaczęłam zastanawiać się nad wyborem studiów. Interesowała mnie antropologia Syberii. Padło na etnografię. I dopiero na studiach dowiedziałam się o dokonaniach Bronisława. Nie wiedziałam, że był ekspertem w tej dziedzinie.
Razem z Joanną Baranowską, japonistką i Michałem Jakubowskim, ekspertem nowych mediów, przygotowujecie grę internetową o Bronisławie Piłsudskim. O co chodzi?
To tzw. web documentary. Przez połączenie dokumentalistyki, filmu i interakcji. Użytkownik wybiera, ile chce się dowiedzieć. W każdej chwili może sprawdzić, co Bronisław robił w Petersburgu, a co na Sachalinie. Zadaniem jest przejść przez życie Bronisława. Planujemy ją skończyć w tym roku, bo okazji jest kilka. W tym roku przypada setna rocznica śmierci Bronisława, stosunków polsko-japońskich i odzyskania niepodległości przez Polskę.
Na jesieni wyruszasz w dwuletnią podróż śladami Bronisława. Jesteś już gotowa?
Zbieram nadal środki. Poza tym sporo czytam, przeglądam archiwa. Będę podążała dokładnie tą samą trasą, używając tych samych środków transportu. Chcę zobaczyć, jak wygląda np. cela więzienna w Petersburgu, w której siedział Bronisław, planuję sfotografować muzeum, w którym pracował. Może znajdę zdjęcia portu w Colombo z 1887 roku, który widział tylko przez małe okienko statku?
A zastanawiałaś się, dlaczego Bronisław został zapomniany?
Trochę to rozumiem. Józef wyzwolił Polskę, ciężko coś takiego pobić. Ja chcę pokazać, że Bronisław dokonał wartościowych odkryć dla światowej nauki i za to należy go docenić.
Oprócz zaprezentowanych materiałów można odwiedzić stronę poświęconą Bronisławowi Piotrowi Piłsudskiemu prowadzoną w pięciu językach.
Ostatnie komentarze