Alabaster spod Kańczugi. Kopalnia z tradycjami, czekająca na lepsze czasy
Te złoża zawierają – według geologów – ponad 160 tys. ton alabastru. Czy doczekamy się wznowienia wydobycia uchodzącego za egzotyczny, ale dobrze nam znanego surowca, wykorzystywanego nie tak dawno m.in. do ozdabiania budynków publicznych, czy jako materiał rzeźbiarski.
O tej geologiczno-przemysłowej osobliwości niewielu dziś pamięta. Gdyby nie nazwa klubu sportowego Alabaster Łopuszka Wielka, wojującego w przeworskiej B-klasie pod godłem zawierającym skrzyżowane młotki górnicze, być może całkiem przepadłaby w zapomnieniu. Osobliwością tą była głębinowa kopalnia alabastru.
Alabaster, jak głosi encyklopedia, to minerał, będący drobnoziarnistą odmianą gipsu. Znany już w starożytności, uznawany był za wyśmienity surowiec rzeźbiarski, wykonywano z niego przedmioty dekoracyjne i użytkowe, traktowano jak kamień okładzinowy, wykorzystywano do produkcji sypkiego gipsu.
W dawnej Polsce wydobywany był co najmniej od XVI stulecia – główne zasoby zalegały na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej, przede wszystkim na Podolu, nad środkowym Dniestrem. Stamtąd (konkretnie z kamieniołomu w Żurawnie) pochodzą np. płyty, którymi udekorowano klatkę schodową i westybul starego gmachu Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie.
Mnóstwo oryginalnych elementów wystroju wykonanych z tegoż surowca można obejrzeć w krakowskim kościele karmelitów bosych przy ul. Rakowickiej (m.in. ołtarze, ambona, misy na wodę święconą, okładziny filarów nawy głównej). Alabastrowy jest też pomnik Mikołaja Kopernika, zdobiący westybul Polskiej Akademii Umiejętności przy ul. Sławkowskiej.
W dzisiejszych granicach Polski alabaster występuje w trzech miejscach: w Niwnicach na Pogórzu Kaczawskim, w Nawojowie Śląskim (w dolnośląskiej gminie Lubań) – i w Łopuszce Wielkiej koło Kańczugi. To ostatnie złoże ma bodaj najciekawszą przeszłość. Przeszłość, ściśle związaną z jednym z ciekawszych domów szlacheckich Rzeczypospolitej: rodziną Scipio del Campo.
Ród był to zacny i starożytny: ponoć przodkowie dziedziców spod Kańczugi okryli się sławą w czasach rzymskich, kiedy czterech Scipionów, zasłużonych w wojnach poszerzających wpływy cesarskie, otrzymało stosowne do miejsc chwały przydomki – Scipio Africanus Major, Scipio Africanus Minor, Scipio Asiaticus, Scipio Nasica.
Do Polski szlachetni Scipio del Campo przybyli wraz z orszakiem królowej Bony na początku XVI stulecia. Piotr Scipio del Campo pełnił funkcję marszałka dworu monarchini, jego wnuk Aleksander, położywszy wielkie zasługi podczas bitwy pod Kircholmem, otrzymał od Zygmunta III wielkie lenna w Inflantach, bratanek natomiast tego ostatniego, Mikołaj Eustachy, wchodził w skład grona najbardziej zaufanych doradców królewicza Władysława, co miało mu przynieść po wstąpieniu patrona na tron starostwo mereckie.
Wśród Scipio del Campo znaleźć można ponadto m.in. marszałka nadwornego litewskiego (Józef, w XVIII stuleciu), generała Insurekcji Kościuszkowskiej (Karol), kanonika kapituły krakowskiej (Jan, w XIX w.), jednego z pierwszych polskich pilotów (Michał, XX w.).
Piotr, marszałek królowej Bony, dokonał sprytnego manewru: osiedliwszy się na Grodzieńszczyźnie, wchodzącej wonczas w skład Litwy, nie tylko bez problemów „nostryfikował” swe szlachectwo – o co w Koronie było trudniej – ale tym samym, dzięki prerogatywom należnym Wielkiemu Księstwu, uznającemu tytuły arystokratyczne, dał potomkom asumpt do posługiwania się tytułem hrabiowskim.
Włosi z pochodzenia, Polacy z wyboru zachowali gorącą krew przodków z południa, gdyż okazali się nadzwyczaj płodni i na brak potomków nie mogli narzekać. Ród szybko się rozrósł, skoligacił z najpierwszymi domami magnackimi Polski (m.in. Tarnowskimi, Radziwiłłami), mnożył majątki i poszerzał wpływy.
Niestety, nie wszyscy jego przedstawiciele mieli talent do zarządzania latyfundiami – ilustruje to wierszyk Kajetana Koźmiana o treści: „Dwóch Scipionów na równą zasłużyli sławę / Jeden zburzył Kartagę, a drugi Bychawę!”, uzupełniony drugą zwrotką przez Leona Łubieńskiego: „A trzeci, nieodrodny swojego nazwiska / Idąc śladem swych ojców – rujnuje Łaziska”. Nic więc dziwnego, że z czasem potomkowie rzymskich wodzów obejmowali coraz skromniejsze domeny – takie jak Łopuszka Wielka.
Pierwszym Scipio del Campo, który osiadł w tej wsi, był hrabia Karol, który odkupił majątek od Zdzisława Zakliki gdzieś około 1880 r. Ożeniony z Karoliną Weigt, sprawnie radził sobie z administrowaniem dobrami.
Małżonkowie dochowali się dwóch synów: przedwcześnie zmarłego Władysława (zabrała go w 1893 r. ospa), założyciela pierwszej w dziejach wsi szkoły ludowej, miłośnika nauki, posiadacza bogatej biblioteki, i Romana. Ten ostatni po śmierci brata został jedynym spadkobiercą majątku.
Hrabia Roman – wraz z żoną, Zofią z Ziembickich – również zapisali się dobrze w historii Łopuszki Wielkiej. Dziedziczka bezinteresownie śpieszyła chłopom z pomocą medyczną, dziedzic zaś (skądinąd zamiłowany malarz) stworzył wiele miejsc pracy i rozwinął w swych dobrach przemysł.
Posag, wzniesiony przez żonę, przeznaczył na budowę młyna parowego, uruchomił ponadto tartak, a przede wszystkim założył kopalnię alabastru, zalegającego w strukturach Działu Pantalowickiego.
Historię kopalni rozpoczął – jak to często bywa – przypadek: miejscowa opowieść głosi, że podczas drążenia studni robotnicy natknęli się na wyjątkowo ładną skałę, której odłamki zanieśli następnie hrabiemu Romanowi. Ten miał skojarzyć wygląd kamieni ze znanym mu surowcem rzeźbiarskim z Volterry; zlecił więc analizę, a gdy wykazała, że to istotnie alabaster, zainicjował wydobycie.
Wydobywany w szybie o głębokości mniej więcej 50 metrów, do której górnicy zjeżdżali w pełniącym funkcję windy drewnianym kuble, uczepionym iście studziennego kołowrotu (w ten sam sposób transportowano na powierzchnię urobek), surowiec trafiał do gipsiarni, zlokalizowanej w sąsiedztwie torów wąskotorowej kolejki, łączącej od 1904 r. Przeworsk z Dynowem.
Bryły minerału, wynajdywanego pośród czarnych łupków, mielono, uzyskując różne gatunki dobrze sprzedającego się gipsu. Wysłano go w świat jako produkt firmy „Kopalnie i Fabryka Gipsu dr. R. hr. Scipio w Łopuszce Wielkiej k. Kańczugi”.
Po śmierci ojca majątkiem ziemskim i zakładami kierował syn, Andrzej Scipio del Campo, wykształcony rolnik z praktyką w Niemczech.
W okresie okupacji niemieckiej szyb został zasypany, urządzenia zaś wydobywcze oraz służące do przeróbki surowca na gips zniszczone.
Potomek rzymskich wojowników musiał opuścić Łopuszkę w 1945 r., kiedy pozbawiony został praw własności z mocy dekretu o reformie rolnej. Wyjechał wtedy do Krakowa, skąd stosunkowo szybko udało mu się wyemigrować do Francji. Do ojczyzny już nie wrócił, zmarł na obczyźnie.
W rodowych dobrach nowa władza zainstalowała najpierw Gminną Spółdzielnię „Samopomoc Chłopska”, a następnie Rolniczą Spółdzielnię Produkcyjną.
Wznowienie eksploatacji alabastru nastąpiło niedługo po wojnie, kiedy zawodnione wyrobisko osuszano – pod egidą przemysłu terenowego z Jarosławia – przy wykorzystaniu konnego kieratu. Kopalnia miała wtedy dwa szyby: wydobywczy i wentylacyjny.
Po jarosławskim przedsiębiorstwie, zaopatrującym w surowiec do prac sztukatorskich m.in. przedsiębiorstwa konserwacji zabytków, zakładem władała firma Kruszgeo z Rzeszowa (z alabastru wytwarzano wtedy gips chirurgiczny i dentystyczny). Jej rządy zakończył zakaz prowadzenia prac podziemnych, wydany w 1974 r. przez Urząd Górniczy. Urządzenia przetwórcze służyły wtedy do kruszenia diatomitów, przywożonych z Leszczawki oraz Kuźminy.
Ostatnie próby wskrzeszenia kopalni miały miejsce w ostatniej dekadzie PRL i pierwszych latach III RP, gdy nawet powołano w Kańczudze spółkę o nazwie „Alabaster”, mającą na celu wznowienie wydobycia. Z wielu powodów jednak skończyło się na chęciach.
Ponoć jednak gra wciąż jest warta świeczki: geolodzy szacują zasoby alabastru z Łopuszki Wielkiej na ponad 160 tys. ton. Twierdzą przy tym, że surowiec – występujący w osobliwych bułach oraz soczewach, osiągających średnicę kilkudziesięciu centymetrów – cechuje wysoka jakość. Bo tak w ogóle wiedzieć trzeba, iż we wsi wydobywano gips w trzech odmianach: białej alabastrowej, szarej drobnokrystalicznej (tego jest najwięcej) i białej włóknistej. Ten alabastrowy uchodzi za jeden z najczystszych w Europie.
Ale cóż? Lata płyną, w Łopuszce Wielkiej nic się nie zmienia. Tyle dobrego, że o tradycjach górniczych przypominają sportowcy, że jednak czynią to wyłącznie w niezbyt odległych wsiach, jakichś specjalnych efektów wciąż brak…
Waldemar Bałda
Na stronie Wikipedią można przeczytać o kopalni alabastru:
„Kopalnia alabastru, założona w 1928 r. przez inż. hr. Romana Scipio del Campo, budowniczego kolejki wąskotorowe (Przeworsk-Jawornik Śląski-Dynów)j. Alabaster przerabiano w Łopuszce na różne gatunki gipsu. W czasie II wojny światowej kopalnia została zalana wodą, uruchomiono ją ponownie w 1945 r. Miejscowe pokłady alabastru są największe w Europie”
oraz o wiosce Łopuszka Wielka:
Łopuszka Wielka – wieś w Polsce położona w województwie podkarpackim, w powiecie przeworskim, w gminie Kańczuga.
W 1390 r. Łopuszka Wielka należała do klucza kańczudzkiego i była własnością Tarnowskich, a potem przeszła do Pileckich – dziedziców Kańczugi i okolic od przeszło 200 lat. Następnie na ponad 100 lat wieś przeszła w ręce Ostrowążów, a po roku 1623 jej właścicielami stali się Lubomirscy. W 1498 r. najazd tatarski spowodował wyludnienie wsi. Wielu mieszkańców zginęło, część dostała się do niewoli i została wywieziona do Turcji i Macedonii.
W 1624 r. nastąpił ponowny najazd tatarski. Także później ludność wioski nie zaznała spokoju: napady Kozaków, Szwedów, Rakoczego (1657), częste przejścia wojsk przygnębiająco wpływały na ludność, która przenosiła się w bezpieczniejsze miejsca.
Łopuszka stanowiła od 1880 własność rodu Scipio del Campo, kiedy to od Zdzisława Zakliki nabył ją hrabia Karol ożeniony z Karoliną Weigt. Jego syn, Roman (żonaty z Zofią z Ziembickich) założył tu kopalnię alabastru, działającą do wybuchu II wojny światowej. Miejscowość była w posiadaniu rodu do 1945, gdy syn Romana, Andrzej Scipio del Campo został na mocy dekretu o reformie rolnej pozbawiony praw własności i zmuszony do wyjazdu do Krakowa, a następnie do Francji, gdzie zmarł.
Wieś Łopuszka Wielka (ok. 1500 mieszkańców) tak opisana jest na stronie Urzędu Miasta i Gminy w Kańczudze:
W obrębie Pogórza Dynowskiego, na północny zachód od Przeworska w dolinie strumienia Łopuszanka, prawego dopływu Mleczki leży duża wieś – Łopuszka Wielka. Do końca XIX wieku należała ona do powiatu łańcuckiego, następnie przeworskiego, a w ostatnich latach do województwa przemyskiego. Zabudowania ciągną się szeregowo spod lasu do dawnego dworu, po obu stronach rzeki, która spływa ze stoków wzgórza lasu Rączyna na północ od Siedleczki.
Teren otoczony jest malowniczymi wzgórzami wysokości 260-394 m n.p.m. Z południowej strony ciągnie się wielki kompleks leśny, na zachód zaś szerokie bezleśne wzgórze zwane Działem Pantalowickim (326-324 m n.p.m.).
Na tamtejszych terenach wśród utworów geologicznych występuje alabaster. Jest do drobnokrystaliczna odmiana gipsu o śnieżnobiałej barwie. Wydobywanie tego cennego minerału rozpoczął w 1928 roku hr. Seipjo del Campo. Wydobyty alabaster na miejscu przerabiano na różnego rodzaju gips. W czasie II wojny kopalnia była zalana wodą, ponownie uruchomiona została w 1945 roku i z małymi przerwami eksploatowana była do niedawna. Kopalnia podlega Rzeszowskiemu Przedsiębiorstwu Produkcji Kruszywa i Usług Geologicznych „Kruszgeo” w Rzeszowie. W kopalni znajdują się dwa pionowe szyby, jeden do wyciągu wyrobu, drugi do zejścia dla górników. Umocowanie drabiny pozwalają zejść 50 m w głąb ziemi, na tej głębokości znajduje się poziom wydobycia. Alabaster występuje w postaci skupień bryłowych rozmieszczonych wśród czarnych łupków. Dawnie wyrabiano z niego gips dentystyczny, chirurgiczny i sztukatorski. Alabaster z tych terenów wydobywany był nawet dla potrzeb Zamku Królewskiego w Warszawie.
Zwiedzając Łopuszkę Wielką należy zwrócić uwagę na zachowanie resztki parku, dawnego dworu Ścipionów oraz na XIX – wieczną kapliczkę grobową tej rodziny, zaprojektowaną przez architekta Karola Stryjeńskiego.
Ciekawostką jest mocno bijące źródełko na skraju wioski wśród rozpadlin i mokradeł w miejscu zwanym Migdas. Zgodnie z legendą istniał tu kiedyś gród. Miała go zniszczyć woda, która rozmyła wały i Tatarzy wykorzystując ten moment wdarli się do warowni. Źródełko powstało z łez chłopca uciekającego przed Tatarami, który chciał schronić się w grodzie, ale bramy zostały zamknięte.
Można jeszcze zobaczyć murowaną kapliczkę z XIX wieku znajdującą się po stronie cmentarza. Pomnik ofiar hitleryzmu wystawiony 19-stu mieszkańcom Łopuszki, którzy zginęli podczas pacyfikacji osady przez Niemców. Jak również małe jeziorko w zachodniej części wsi. Nazwane jest ono Świętym Jeziorem i ma związek z kultem pogańskich Słowian. Zbiornik ten posiada kulisty kształt, płaskie porosłe szuwarami brzegi, w pobliżu których nie rosną ani drzewa, ani krzewy.
Łopuszka Wielka graniczy od północy z Siedleczką, od północnego wschodu z Łopuszką Małą i Pantalowicami, od południowego wschodu z Rączyną. Gleba jest tam trudna do uprawy, grunty położone są na górzystym terenie, jedynie ziemie pofolwarczne są żyźniejsze i położone na równiejszym terenie.
Nazwę wsi wywodzą niektórzy od łopuchów, bo ten chwast chętnie się tu pleni. Taką genezę nazwy podaje Franciszek Młynek i Józef Bębenek. Inni wywodzą nazwę miejscowości od legendarnego Łopuszna, założyciela osady.
Paweł Mucha
1 ping